Oscarów czar

88. gala wręczenia nagród Akademii Filmowej już za nami. Oscarowa gorączka już trochę minęła i burza (a może właśnie cisza? - gdzie te wszystkie memy?!) wokół Leonardo Dicaprio, można trochę podyskutować o tym kto, za co i czy zasłużenie swojego Oscara dostał. Na początek przypomnę listę tegorocznych laureatów:

Najlepszy film:"Spotlight"
Najlepszy aktor: Leonardo DiCaprio, "Zjawa"
Najlepsza aktorka: Brie Larson, "Pokój"
Najlepszy aktor drugoplanowy: Mark Rylance, "Most szpiegów"
Najlepsza aktorka drugoplanowa: Alicia Vikander, "Dziewczyna z portretu"
Najlepsza reżyseria: Alejandro G. Inarritu, "Zjawa"
Najlepszy scenariusz oryginalny: Tom McCarthy, Josh Singer, "Spotlight"
Najlepszy scenariusz adaptowany: Adam McKay i Charles Randolph, "Big Short"
Najlepszy film animowany: W głowie się nie mieści", Pete Docter i Jonas River
Najlepszy film nieanglojęzyczny: "Syn Szawła", Węgry
Najlepsze kostiumy: Mad Max: Na drodze gniewu", Jenny Beavan
Najlepsza charakteryzacja: "Mad Max: Na drodze gniewu", Lesley Vanderwalt, Elka Wardega and Damian Martin
Najlepsze zdjęcia: "Zjawa", Emmanuel Lubezki
Najlepszy montaż: "Mad Max: Na drodze gniewu", Margaret Sixel
Najlepszy utwór: "Writing's On The Wall" z filmu "Spectre", Jimmy Napes, Sam Smith
Najlepsza muzyka: "Nienawistna ósemka", Ennio Morricone
Najlepszy dźwięk: "Mad Max: Na drodze gniewu", Chris Jenkins, Gregg Rudloff i Ben Osmo
Najlepszy montaż dźwięku: Mad Max: Na drodze gniewu", Mark Mangini, David White
Najlepsze efekty specjalne: "Ex Machina", Andrew Whitehurst, Paul Norris, Mark Williams Ardington, Sara Bennett
Najlepsza scenografia: ”Mad Max: Na drodze gniewu", Colin Gibson, Katie Sharrock, Lisa Thompson
Najlepszy animowany film krótkometrażowy:
"Bear Story", Gabriel Osorio, Pato Escala
Najlepszy krótkometrażowy film aktorski: "Stutterer", Benjamin Cleary, Serena Armitage
Najlepszy krótkometrażowy film dokumentalny: "A Girl in the River: The Price of Forgiveness", Sharmeen Obaid-Chinoy
Najlepszy dokument:
"Amy", Asif Kapadia, James Gay-Rees

No i zacznijmy od „najważniejszego”. Leonardo DiCarpio w końcu dostał wymarzoną statuetkę za rolę w filmie „Zjawa”. Czy było to dla mnie zaskoczenie? Z jednej strony nie, podejrzewałam, że tak właśnie może być. Nie trzymałam za niego kciuków, ale nie dlatego, że uważam że na niego nie zasłużył tylko dlatego iż uważam, że nie powinien go dostać za tę akurat rolę. Bardzo nastomiast nie podobały mi się stwierdzenia w stylu: „powinien w końcu go dostać”, „nie dostał w zeszłym roku za tak świetną rolę, to chociaż teraz powinien dostać”. Oscar jest przyznawany za rolę w filmie, a nie za całokształt (no chyba, że mamy do czynienia z Oscarem honorowym). Sam film nie zrobił na mnie dużego wrażenia, ale rola DiCaprio w tym filmie była wyjątkowo słaba, więc moim zdaniem Oscar niezasłużony. Szczególnie, że Tom Hardy nie dostał statuetki za rolę drugoplanową, a zagrał o wiele lepiej od swojego filmowego partnera.
Jak już jesteśmy przy rolach męskich drugoplanowych. Tu trzymałam kciuki właściwie za wszystkich, chociaż (najprawdopodobniej z sentymentu) cieszyłabym się najbardziej gdyby Oscara dostał Sylvester Stallone. Z nominowanych bardzo przekonujący w swojej roli był Mark Ruffalo. Duże wrażenie zrobił na mnie również Christan Bale, za którego kreacjami aktorskimi nie przepadam, ale w filmie „Big Short” naprawdę mnie przekonał. Co do aktorek pierwszo- i drugoplanowych tu nie miałam swoich typów.
Wielkim zwycięzcą gali na pewno jest Mad Max, który dostał aż 6 statuetek. Bardzo się cieszę, że nagrodę za najlepszy film dostał „Spotlight” i powiem szczerze, że oglądając ceremonię i tendencję jaka pojawiła się przy wręczaniu Oscarów w ostatnich kategoriach stwierdziłam, że jeśli „Zjawa” w tej kategorii wygra za rok Oscarów nie oglądam ;) Jednym z najbardziej zasłużonych nagród był Oscar dla Ennio Morricone za muzykę do „Nienawistnej ósemki”. To był również najbardziej wzruszający moment w ciągu całej ceremonii i najlepsza moim zdaniem mowa laureata. Kolejną natomiast niezasłużoną nagrodą była wg mnie ta przyznana za najlepszą piosenkę. „Writting's on the wall” nawet wykonywana przez Sama Smitha w trakcie ceremonii nie robiła zbyt dużego wrażenia, w przeciwieństwie do występu Lady Gagi, który wywołał duże emocje.
Co do samej ceremonii nie była zbyt ciekawa, momentami się przeciągała, a Chrisa Rock w roli prowadzącego nie przypadł mi za bardzo do gustu. Oczywiście pełno była żartów i odniesień do afery jaka wywołała się po ogłoszeniu nominacji, czyli że Oscary są zbyt „białe”. Sama inicjatywa aby wszyscy mieli równe szanse i prawa jest jak najbardziej ważna i trzeba o niej mówić, ale nazywanie skandalem tego, że w danym roku nie ma wśród nominowanym żadnej czarnoskórej osoby to moim zdaniem lekka przesada.

Równie ważny jak sama ceremonia jest czas przed jej rozpoczęciem, czyli czerwony dywan. A raczej gwiazdy, które się na nim pojawiają no i oczywiście to w co są ubrane. To właśnie kreacje są tutaj najważniejszym elementem. W tym roku nie było żadnych ekstrawagancji ani skandali jeśli chodzi o stroje. Poziom był dość wyrównany, ale powiem szczerze, że trochę na czerwonym dywanie wiało nudą. Mnie najbardziej przypadły do gustu kreacje: Cate Blanchett (Armani Prive), Olivia Wilde (Valentino haute couture), Margot Robbie (Diane von Furstenberg), Julianne Moore (Chanel), Jennifer Lawrence (Dior), Lady Gaga (Brandon Maxwell), Jennifer Garner (Versace), Olivia Munn (Stella McCartney) i Naomi Watts (Armani Prive). 


 Na uwagę zasługują również: Charlotte Riley i Chrissy Teigen w sukni Marchesa (która przepięknie eksponowała ciążowy brzuch). 


Natomiast największą wpadkę wieczoru zaliczyła chyba Heidi Klum w sukni Marchesa. Te niezbyt udanych kreacji, które nie przypadły mi do gustu to: Reese Witherspoon w sukni Oscar de la Renta – bardzo skrzywdziła swój biust, Kate Winslet w sukni Ralph Lauren – suknia miała ogromny potencjał, ale bardzo skutecznie ukryła figurę i wszystkie atuty gwiazdy, a także Alicia Vikander w sukni Louis Vuitton – kompletnie nie rozumiem porównania jej do księżniczki Disneya (Belli z „Pięknej i Bestii”).


A wy co myślicie o tegorocznej ceremonii? Kto, tak jak ja, zarwał noc (ceremonia trwała do 6 rano!) i oglądał na żywo? A może po prostu sprawdziliście laureatów następnego dnia? Zgadzacie się z decyzjami Akademii, czy macie odmienne zdanie co do tego kto zasłużył na statuetkę? Zapraszam do dyskusji i podzielenia się swoją opinią!

Forscor Lady

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz