Och! Warsztaty

Ci, którzy śledzą moje social media wiedzą, że w ostatni weekend marca wybrałam się do Warszawy. Celem tej wizyty były targi mody Och!Bazar, w ramach których wzięłam udział w warsztatach z psychologii stylu. Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć o tym wydarzeniu, o moich wrażeniach oraz o tym, czego się nauczyłam. Na końcu posta czekają na Was także zdjęcia z tego dnia.


Już jakiś czas obserwuje profil pani Ewy Jurczak, która prowadzi bloga i warsztaty z psychologii stylu. Właśnie w ten sposób dowiedziałam się o tym konkretnym spotkaniu i całej akcji Och!Bazar. Jednak jak to z Facebookiem bywa, informacja o wydarzeniu dotarła do mnie zaledwie kilka dni przed targami i byłam pewna, że na warsztaty się nie załapie. Kiedy tylko dostałam informację, że miejsca są, bez wahania zdecydowałam się i zaczęłam planować wyjazd.

Targi to świetna okazja, nie tylko do okazyjnych zakupów, ale przede wszystkim do znalezienia bardzo unikatowych rzeczy. Tak było i tym razem. Stoiska tak kusiły swoim niepowtarzalnym stylem, że nie wiedziałam gdzie spojrzeć, gdzie zatrzymać się na dłużej. Muszę przyznać, że moje serce najbardziej skradła ręcznie robiona biżuteria. Jednak Och!Bazar to nie tylko ubrania czy biżuteria, ale także strefy beauty czy wszystko co z modą związane – jak na przykład kursy szycia. Targi ujęły mnie swoją atmosferą. Można było obejrzeć, przymierzyć, ale i porozmawiać z twórcami – o inspiracjach, o ubraniach, o trendach, a także o szczegółach związanych z produkcją, materiałami, fasonami. Takie zakupy z pewnością są bardziej spersonalizowane niż w galerii handlowej.

Kiedy już nacieszyłam się tą modową atmosferą przyszedł czas na naukę. Jak rasowy kujon usiadłam więc w pierwszym rzędzie i byłam gotowa na chłonięcie wiedzy. Teraz spróbuje Wam jej trochę przekazać. 😉 Pani Ewa w trakcie wykładu urzekła mnie tym, co widać w jej blogu: autentycznością, serdecznością i nie podążaniem utartymi schematami. Wiadomo, że w każdej metodzie są pewne zasady, którymi należy się kierować, jednak od Pani Ewy nie usłyszycie “masz taką sylwetkę – ubierz to”. Jej warsztaty pomogą Wam raczej zrozumieć siebie i swój styl – który nie oznacza tego w czym najlepiej wyglądacie, tylko to co macie we wnętrzu i jak ubrania, które na siebie wkładacie powinny to odzwierciedlać. Tak więc przy tworzeniu swojego stylu, swojej szafy nie zaczynamy od zakupów (niestety 😉 ), ale od spojrzenia wgłąb siebie i w lustro. To jak widzimy siebie w lustrze to jednak skrzywiony obraz nas samych, obraz złożony z naszych doświadczeń, który często ma mało wspólnego z rzeczywistością. I ten pierwszy etap jest najtrudniejszy – jak spojrzeć na siebie bez tego pryzmatu. Dlatego musimy poznać swoje ciało – nie typ sylwetki, o którym tyle czyta się w magazynach i internecie – każdy kawałek naszego ciała, każdą jego część, każdą kosteczkę. Potem następują porządki w szafie: odrzucamy ubrania, których nie lubimy, są w złym stanie, nieodpowiednim rozmiarze; wybieramy nasze ulubione; sprawdzamy czego nam brakuje. Wg Pani Ewy po tym etapie dojdziemy do wniosku, że musimy dokupić nie więcej niż 3 rzeczy (Niesamowite prawda? Tylko 3! Ja jeszcze nie zabrałam się za wiosenne porządki, ale już niedługo się przekonam czy to prawda 😉 ). Na koniec dowiedziałam się jakie trendy w tym sezonie są najbardziej elastyczne, które najłatwiej będzie wprowadzić do naszej szafy (są tu może fani francuskich beretów?). Po warsztatach czekała niespodzianka – wywiad z Panią Ewą Żmudą-Jankowską, która opowiedziała o świecie mody od kulis oraz o tym dlaczego z tego świata uciekła.

Najważniejsza zasada jaką wyniosłam z tych warsztatów mówi, że jeśli coś nam się podoba (dany trend czy ubranie) to jest jak najbardziej dla nas – niezależnie od tego co mówią reguły, typy sylwetki czy styliści – musimy jedynie znaleźć odpowiedni krój, fason, materiał lub kolor. I to jest jedna z zasad, którymi ja się kieruje przy robieniu zakupów, czy przy wyborze stylizacji. Bo nie ważne co mówią schematy, zasady i typy – to tylko ogólny zarys, który ma nam pomóc – najważniejsze jest to jak się w ubraniach czujemy. Myślę, że każdy z nas dobrze wie, że są ubrania, które zaraz po włożeniu dodają nam pewności siebie, ale są i takie, które sprawiają że czujemy się przygnębieni. Dlatego wybierajcie tylko te pierwsze, a tych drugich pozbądźcie się jak najszybciej!

Zachęcam do obserwowania pani Ewy chociażby na Facebooku

Tu możecie znaleźć więcej informacji na temat targów Och!Bazar

A więcej o mnie i modzie możecie znaleźć na moim Facebooku lub Instargramie


















2 komentarze:

  1. To prawda, najlepiej człowiek czuje się we własnej skórze, w stylu jaki najbardziej mu odpowiada, ze względu na wygodę i estetykę, a moda to jedynie wskazówki czy inspiracje. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś w tym jest, bo modelki na wybiegu mogą ubrać byle co, ale ważne tylko by wyglądały jakby to "byle co" dodawało im pewności siebie. Z drugiej strony ciężko być pewnym siebie w ubraniu deformującym sylwetkę. Co nie znaczy, że ubranie "pod typ sylwetki" jest zawsze idealne, gdyż jest tyle krojów czy kombinacji, że dla osiągnięcia efektu równowagi można daleko wybiec poza zasady forsowane w artykułach o typach sylwetki. Nie zgadzam się co do teorii 3 rzeczy. Jak mnie całe studia nie było stać na ubrania to do wymiany jest praktycznie cała szafa a nie 3 rzeczy. A po wymianie całej szafy problem z głowy.

    OdpowiedzUsuń